I czytanie: Iz 50, 4–7
Niedziela Męki Pańskiej określana jest również zgodnie z tradycją mianem Niedzieli Palmowej. Pierwszy z obrzędów tej uroczystości to poświęcenie gałązek na pamiątkę znaku, jaki podnosił tłum, aby uczcić Jezusa wjeżdżającego w tryumfie do Jerozolimy. Taką celebracją Matka Kościół rozpoczyna święty czas Wielkiego Tygodnia. W pierwszym czytaniu proponowana jest natomiast medytacja nad trzecią z czterech biblijnych wielkich pieśni Sługi Jahwe. Kim on jest? Co to za tajemnicza osoba? I dlaczego powstają o nim pieśni? Sługa Jahwe to figura cierpiącego Mesjasza, który sam, z własnej woli oddaje życie za zbawienie wielu. Co więcej, to tragiczna postać, która decyduje się wziąć na siebie całą udrękę innych.
Kontekstem trzeciej pieśni jest frustracja Izraelitów, zmęczonych przedłużającą się sytuacją bólu, zniewolenia i zmiażdżenia. Odebrano im pozycję i do takiego stopnia pozbawiono ich siły do życia zgodnego z nauką Boga, że nie są w stanie dać mocnego świadectwa. Wydaje się, że została im tylko gorycz. Sługa Jahwe, bohater hymnu, jest tak wspaniałomyślny, iż decyduje się zapobiec egzystencjalnemu rozdarciu ludzi. Ryzykuje co prawda swoim życiem, ale odważnie wychodzi naprzeciw frustracji ludu wybranego.
Poruszające jest to, że Sługa Jahwe czyni samego siebie nie nauczycielem, ale pokornym uczniem (w. 4). Nie wyjaśnia teoretycznie, jak należy się zachować, żeby odzyskać niezależność, lecz czynnie, a więc działaniem i heroiczną walką, ocala wolność dla wszystkich. Jakże irytujące jest pouczanie na odległość. Gdy ktoś, w wygodnych kapciach, pociągając słodki sok przez słomkę, rozparty w fotelu, instruuje wojownika na polu walki. To groteska. Z powodu zimnych, oddalonych od człowieka, obojętnych zachowań kasty nauczycieli przyszła zguba na lud. Dlatego w tekście oryginalnym zastosowana jest znacząca gra pojęć. Całe myślenie osnute jest tu wokół słowa „nauczać” (hebr. lámad). Ale może ono oznaczać zarówno funkcję pedagoga, jak i pozycję przyjmującego wiedzę ucznia – ktoś stoi za biurkiem, pisząc kredą po tablicy, a ktoś inny siedzi w ławce, zapisując to dokładnie w zeszycie. Tymczasem w tekście Izajasza to jedno i to samo, można więc pierwsze bez konsekwencji wymienić na drugie. Ktoś poucza innych albo sam się uczy, sam wyciąga wnioski, sam reformuje swoje życie. Nauczając w prawdzie, formuje jednocześnie i siebie. Sługa Jahwe, choć ma wiedzę Boską, zgadza się przyjąć pozycję upokorzonego, maleńkiego, źle ocenionego ucznia (w. 6).
W jakiej pozycji stawiasz najczęściej siebie samego – pouczającego wszystkich, wszystko wiedzącego nauczyciela czy łagodnego, pokornego ucznia? Chętniej się uczysz czy wygłaszasz pouczenia? Łatwiej ci słuchać czy mówić?
Głębię uniżenia, w jakie wchodzi uczeń Pański, opisują nieprzyjazne, okazywane mu przez wrogów gesty. Szarpanie za brodę i wyrywanie włosów było na Wschodzie wielką obelgą, ponieważ zdecydowanie przekraczało granice intymności. Takie kary stosowano niezmiernie rzadko, zazwyczaj wobec bardzo krnąbrnego, nieposłusznego, nieudolnego sługi, ale nigdy wobec ucznia. Nie należy zapominać, że trzecia pieśń Sługi Jahwe to tak zwany Deutero-Izajasz, czyli słowa spisane przez proroka podczas wygania w Babilonii. Tekst ma przynieść pocieszenie. Nawet z przykrej nauki można wyciągnąć mądrość, odbudować rozwój i stać się prawdziwym uczniem Boga.
Umiesz wyciągać głębokie wnioski nawet z najtrudniejszych momentów życia? Czy załamujesz się, zamykasz w pustce lub buntujesz?
W przestrzeni wiary nie ma zgody na próżność i sztuczne wywyższanie się. Jest zachęta do gorliwości. Kto ma żarliwe wnętrze, nieustannie szuka lepszej formacji i głębszego, duchowego wzrostu.
II czytanie: Flp 2, 6–11
Hymn o kenozie Chrystusa jest sercem i zarazem punktem docelowym całej refleksji Pawłowej, zamieszczonej w treści Listu do Filipian. Z pewnością to jedno z najkrótszych pism Pawła z Tarsu. Zawiera zaledwie 1624 wyrazy. Dla porównania najdłuższy list apostoła, czyli tekst wysłany do wspólnoty chrześcijan w Rzymie, to dzieło złożone z ponad 7000 słów. We wspomnianym tu, centralnym dla sensu całego przesłania hymnie uniżenia Paweł jednoznacznie naucza, że przez ogołocenie (w. 7; gr. kenoun) Chrystus doszedł do wywyższenia. Nie szukał wielkości nauczycieli starego prawa, lecz uczynił siebie maluczkim i wzgardzonym Sługą Jahwe.
Jezus nie jest zmuszony do uniżenia się przez innych. To nie żaden wyrok, choć czytając o tych wydarzeniach czysto zewnętrznie, coś takiego to wszystko przypomina. Jakieś fatum, deptanie butami, biedny przedmiot w rękach wandali. Nie do końca. Wzgarda bowiem, jakiej doświadcza Zbawiciel, jest Jego autonomicznym i świadomym wyborem. Świadczy o tym czasownik, którym Paweł posługuje się, opisując wolną wolę Jezusa w przyjęciu upokorzenia (w. 8; gr. taipenoun). Odmienne zachowanie się Chrystusa jest zdumiewającym paradoksem. Pan mógł korzystać z wielu przywilejów, przecież istnieje w postaci Bożej. Paweł pisze dokładnie, ze szczegółami, że Chrystus cieszy się posiadaniem odwiecznej formy Boga (morphétheou; w. 6). Nie korzysta z niej jednak. Więcej nawet, apostoł dochodzi do zapisania w hymnie dość niespotykanego w gramatyce greckiej wyrażenia, sugerując, że Chrystus sam, świadomie, dobrowolnie dał się obrabować ze swojej znakomitej, absolutnie szlachetnej, Boskiej natury (gr. harpagmos). To mocna mowa. To opis bezwzględnego rabunku zdzierców wobec bezbronnych. Przy czym ktoś okradziony, dokładnie w momencie gwałtu, sam złodziejom rozdaje posiadaną przez siebie własność. Co za szaleństwo!
Paweł celowo używa takiego, a nie innego słownictwa, budując w modlącym się człowieku dynamikę pragnienia, by również zejść w dół, nie wspinać się, umieć tracić, nie bać się rozdawać. Chodzi o stawanie się tak dalece wolnym, żeby nawet agresja innych we wnętrzu zaatakowanej osoby przeobraziła się w pełną miłości akceptację. To jest nauka niepojęta dla świata. Jednak według apostoła nie przypadkiem Chrystus w kluczu tak niezwykłej logiki stał się bytem ludzkim (gr. homoioma – zejście do poziomu człowieka, przyjęcie z wysokości niskiej, człowieczej formy; w. 7c). Następnie jednak owa niepojęta dla osoby ludzkiej logika doprowadziła Jezusa do nieznanego również w historii wywyższenia. On jest teraz Panem wszystkiego (gr. kyrios; w. 11).
Czy naprawdę kierujesz się w życiu ewangeliczną logiką wymagającej miłości? Nabierasz dla siebie czy rozdajesz od siebie? Często liczysz to, co rozdałeś, traktując to jak straty? Żałujesz podświadomie, że musisz oddawać? Co dajesz drugiemu z miłością? Kiedy ktoś bierze z twojego bez pytania, potrafisz to obrócić w miłosierdzie, które w duchu Ewangelii jest dopełnieniem sprawiedliwości? Wyrzekasz się pokusy odwetu, a może czekasz tylko na odpowiedni moment, żeby odpłacić wrogowi pięknym za nadobne?
Dla wierzących już sama możliwość życia Ewangelią jest zyskiem. Cóż to więc byłaby za radość, gdybyśmy mając wnętrze pełne nadprzyrodzonej wolności, wikłali się w przykre konflikty przemijającej wcześniej czy później epoki?
Ewangelia: Mt 26, 14–27, 66
Liturgia jest pełna mądrości. I to w duchu takiego myślenia Matka Kościół pragnie uformować swoje duchowe dzieci do wiary. Co roku zatem, a cały cykl podzielony jest na trzy części, poddawana jest w Niedzielę Palmową do medytacji kolejna z ewangelicznych interpretacji Męki Pana. Oczywiście pierwszy rok czytań otwiera opowieść Mateusza. We wstępie opisywanego scenariusza dramatu wybija się natomiast zdrada Judasza, a w zakończeniu całości opisane jest dokładne zabezpieczenie grobu, do którego złożono umęczone ciało Pana. Straże są skrupulatne i działają tak, aby nikt nie wykradł Boskiego depozytu.
Trudno jest jednoznacznie oddać sens i głębię pasji Chrystusa. Ile kryje się w niej zarówno pytań, jak i odpowiedzi? Warto jednak dalej pójść w modlitwę myślną nad tym fragmentem, pozostając w kluczu odnalezienia miejsca ucznia. Gdzie ono teraz jest? Czego naucza Jezus Ukrzyżowany? Mateusz zauważa w swoim opowiadaniu z wielkim bólem, jak irracjonalne jest zachowanie Judasza. Zdrajca zyskuje 30 srebrników. Zarabia jakieś grosze, które w porównaniu do fascynującej przygody bycia szczęśliwym uczniem Pana są wręcz śmieszne (w. 26, 15). Judasz, podobnie jak inni apostołowie, jest powołany do wzięcia wszystkiego, do wyciągnięcia ręki po pełną pulę. Dlaczego zadowala się banałem? Czy może się zdarzyć, że ktoś tak bliski Bogu z dnia na dzień odwróci się w zupełnie inną stronę? Tak, chwiejność ludzkiej duszy jest zjawiskiem częstszym niż wiosenne deszcze i nocne przypływy morza podczas pełni księżyca. Ludzie biorą łaskę chrztu i bogaci we wszystko, w efekcie zwracają pożądliwe oczy ku chybotliwym światełkom doczesności. To kwintesencja bezgranicznej głupoty. Można mieć najwięcej, być duchowym arystokratą, a wybrać żebraczą tułaczkę po tym świecie i upokorzenia.
Za co sprzedajesz swoją godność dziecka Bożego? Czy napełniasz się dostatecznie Ewangelią? Czy jesteś wciąż na niedosycie ducha? Dlaczego?
Pan, zasmucony przed Męką, nadal daje szansę każdemu człowiekowi. Judasz nie nazywa się już więcej uczniem. To niezwykle wymowny fragment opowieści o Męce Chrystusa w wersji Mateusza. Przecież ten, który zdradzi, zostaje przez Mistrza podwyższony, pociągnięty dalej i mianowany do godności i miary przyjaciela. Kiedy więc Judasz powraca, by wydać Pana, Jezus przemawia do zdrajcy językiem intymnym, bliskim, nasyconym wrażliwością (gr. eph’ho parei – bliski człowieku, przyjacielu serdeczny).
Z jaką intencją przychodzisz? Co czujesz, gdy to czytasz? Czy jesteś zdolny dorastać do logiki uczuć Jezusa? Czy takie zachowanie Pana cię oburza? Nie chciałbyś teraz Chrystusa pouczyć, jak funkcjonuje ten świat i jakie są tutaj reguły? Czy Jezus nie wydaje ci się kimś słabym i naiwnym? Czy dobrze rozumiesz, o jaki poziom wolności i wiary toczy się tu gra?
Jeśli Jezus Ukrzyżowany zaprasza kogoś do bycia uczniem, to wcześniej czy później rozszerzy tę umowę aż do więzi przyjaźni. Przyjęcie wiary nie może być znikome, legalne, a więc minimalne. Panu nie wystarczy połowiczność. Wyuczenie się pacierzy, przestanie pod chórem godzinę w tygodniu albo zaprasowany w kanty garnitur na bierzmowanie. To wszystko można zawiesić na kołku, byle u samych źródeł duszy człowieka pojawiło się niegasnące pragnienie autentycznego zjednoczenia z Ukrzyżowanym. Uczeń legitymuje się szkolną dokumentacją, a przyjaciel wewnętrzną tożsamością. Do szkoły Ewangelii nie da się zapisać na jakiś czas, lecz trzeba jej treść wypisać w sobie. Każdy wierzący człowiek jest papirusem, na którym streszczone zostaną zdania świętego tekstu. A Krzyż to wolne miejsce dla przyjaciela.
Zobacz nasze inne aktualności