Niedziela Dobrego Pasterza rozpoczęła 61. Tydzień Modlitw o Powołania. Jest to czas szczególnej modlitwy w intencji powołań do kapłaństwa, życia konsekrowanego i misyjnego. O tym, jak odkrywać swoje powołanie i jak wygląda przygotowanie do kapłaństwa w seminariach znajdujących się na terenach misyjnych w wywiadzie przeprowadzonym przez Weronikę Brendel opowiedział ks. Maciej Będziński, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce.
Weronika Brendel: „Ludziom młodym, zwłaszcza tym, którzy czują się oddaleni lub nie ufają Kościołowi, chciałbym powiedzieć: dajcie się zafascynować Jezusowi, kierujcie do Niego wasze ważne pytania poprzez karty Ewangelii, pozwólcie się zaniepokoić Jego obecnością, która zawsze wprowadza nas w zbawienny kryzys. On szanuje naszą wolność bardziej niż ktokolwiek inny, nie narzuca się, lecz proponuje siebie: pozostawcie Mu przestrzeń, a odnajdziecie swoje szczęście w pójściu za Nim, a, jeśli tego od was zażąda, w całkowitym oddaniu się Jemu”(fragment Orędzia Ojca Świętego Franciszka na 61. Światowy Dzień Modlitw o Powołania).
Te słowa są pełnym miłości zaproszeniem. Papież Franciszek ukazuje powołanie jako wielką przygodę spotkania i plan na szczęśliwe życie. Czy dziś ludzie młodzi chcą słuchać o powołaniu?
Ks. Maciej Będziński, dyrektor krajowy PDM: Dziękuję za to pytanie i wprowadzenie, które na samym początku dodaje nam odwagi i nadziei, bo to przecież On jest tym, który zaprasza. Powoływać to czasownik niedokonany. Czyli ta czynność jest otwarta, trwa, nie ma wyznaczonego kresu czasowego. Bóg nieustannie zaprasza tych, których chce.
Ludzie, którzy chcą słuchać, to już jest 70% sukcesu (uśmiech). Oczywiście słuchają, lubią ciekawe story, nieoczywiste, niereżyserowane. I takich powołań jest coraz więcej.
Podczas niedawnej rozmowy pewna kobieta wyznała mi, że zapragnęła odpowiedzieć na głos powołania, nie będąc chrześcijanką. Jej życie rodzinne tak się układało, że ani rodzice, ani ona przez wiele lat nie spotkali się z Kościołem, sakramentami. Ona jednak zawsze miała w sobie pragnienie, którego nie potrafiła sprecyzować. Spotkała studentów, którzy wyjeżdżali na ŚDM, zabrała się z nimi i odkryła tam odpowiedź na ten głos, który dla niej był nieokreślony. Przeszła katechumenat, przyjęła chrzest i inne sakramenty. Dziś jest szczęśliwą siostrą zakonną.
Na misjach poznałem kapłana, który zaczynał od naprawiania aut, aby zarobić na studia i zostać księdzem.
Poznałem kleryka, który pracował na ulicy jako magik, zabawiając przechodniów. Mój młodszy kolega trzy lata pracował w firmie kurierskiej i – jak sam mówi – Pan Bóg na koniec zapakował go w paczkę i wysłał do seminarium.
Najtrudniej jest dopuścić do siebie myśl, że ja też mogę odpowiedzieć Bogu: TAK!
WB: Ciekawe te opowiadania, uważam, że są one odzwierciedleniem sytuacji, w jakich żyją młodzi. Jak badać czy głos jest tym prawdziwym wołaniem Boga?
MB: Oczywiście Bóg wybiera tego, kogo chce. Dlatego nie zdziw się, że wybrał właśnie ciebie. To nic nadzwyczajnego. Ale kiedy już są takie symptomy, porozmawiaj z kimś, kto był w podobnej sytuacji. Skoro to głos i zaproszenie Boga, to rozmawiaj z tymi, którzy się troszkę na Nim znają. Jak słyszysz stukanie w lewym przednim kole, to nie tracisz czasu, tylko idziesz do mechanika. Bo on wie.
Czasem tym najlepszym znawcą tematu będzie ktoś, kto był w podobnej sytuacji. Nie bój się rozmowy w konfesjonale, napisz na priv do znanego księdza z TikToka lub spróbuj odnaleźć swojego katechetę z liceum, żeby po prostu pogadać. Naprawdę księża nie są z księżyca i czasem nam się zdarza mówić w tym trudnym języku polskim (śmiech). Lubisz wyzwania? Stań do tego największego, to znaczy porozmawiaj z Bogiem i z tym kimś, kto na Bogu powinien się znać.
WB: Tydzień Modlitw o Powołania sprzyja dyskusji wokół tego tematu. Jedni tworzą podcasty, kolejni organizują dni skupienia dla kandydatów, inni pielgrzymki przebłagalne za grzechy księży… Jak o powołaniu mówić pokoleniu Z? (urodzeni w latach 1995-2012 roku – przyp. red.)
MB: Zmieniają się pokolenia i ich charakterystyki, potrzeby, muzyka, kultura itp., ale niezmiennym jest fakt, że Bóg nas kocha. Na miłość możesz odpowiedzieć miłością, a tę miłość – zrealizować w małżeństwie, kapłaństwie, zakonie lub na misjach.
Powołanie do służby Bogu nie jest nienormalnością, tragedią i załamaniem życia. Na pewno chciałbym powiedzieć wszystkim ludziom: mniej mów, więcej słuchaj. Skoro to jest Boży plan dla ciebie, to pozwól Mu zadziałać. Skoro On wie lepiej, to pozwól Mu ułożyć twoje niepoukładane myśli. Boże sprawy zawsze niosą pokój serca, a nie nerwowe, kompulsywne działanie, nad którym nie do końca się panuje. Tylko spokój nas ocali…
WB: Czy podobnie sprawa powołań wygląda na terytoriach misyjnych?
MB: Terytoriów misyjnych jest przeszło 1000 na pięciu kontynentach, a zatem zróżnicowanie ich jest olbrzymie. Jedno, co łączy, to fakt, że Bóg powołuje, kogo chce.
Uboga Afryka to problem kształcenia przyszłych kapłanów czy zakonników. Azja to prześladowania w wielu miejscach i brak dostępu do struktur, które kształcą na służbę Kościołowi. Oceania to młodość ewangelizacji i rodzimych powołań jest tam najmniej, gdyż sami ochrzczeni odkrywają dopiero tę drogę powołania. Ameryka Południowa to strefa kontrastów, wydłużonej formacji dla kandydatów i mała liczba tych, którzy dotrwają do końca procesu pierwszej formacji.
Większość Kościołów misyjnych jest już na tyle wydolna, że jest w stanie zapewnić obsługę duszpasterską dla wiernych. Dlatego coraz mniej misjonarzy wyjeżdża do posługi zagranicznej. Ale misje potrzebują specjalistów, profesorów, formatorów, tych, którzy będą pomagać jako specjaliści w procesie wzrastania.
WB: Myślę, że każdy z nas wie, jak wygląda formacja w polskim seminarium: sześć lat studiów, praktyki w szkole, potem posłanie na parafię. Czy tak samo jest na misjach?
MB: Cała formacja w Kościele oparta jest na specjalnych dokumentach i wskazaniach Stolicy Apostolskiej. Można powiedzieć, że podstawa jest taka sama, ale wykonanie zależy od specyfiki terenu, gdzie znajduje się seminarium lub klasztor.
Zasadniczo formacja seminaryjna na misjach to w wielu wypadkach niższe seminarium, które daje kandydatowi maturę i otwiera drogę na studia. Dalej propedeutyka, czyli czas wyrównania poziomu intelektualnego, lingwistycznego i podstaw wiary. Studia filozoficzne, teologiczne praktyki pastoralne, wszystko zamknięte w okres od 8 do 12 lat studiowania. Te seminaria, które udało mi się odwiedzić na terenach misyjnych oraz seminaria wspierane bezpośrednio przez PDM w Polsce, są na dobrym poziomie, każdego roku raportują o postępach kleryków, przedkładają sprawozdania pastoralne i finansowe.
WB: Wspomniał ksiądz dyrektor o seminariach wspieranych przez PDM w Polsce. Jak to działa?
MB: Każdą dyrekcję PDM tworzą cztery odrębne dzieła. Jednym z nich jest Papieskie Dzieło św. Piotra Apostoła, zajmujące się wspieraniem powołań misyjnych. Na świecie jest blisko 80 tys. kleryków i nowicjuszy misyjnych, 800 seminariów i około 2500 wychowawców i formatorów. Każdego roku poprzez akcję AdoMiS (Adoptuj Misyjnych Seminarzystów) prosimy wiernych w Polsce o modlitwę i jeśli to możliwe, o wsparcie finansowe dla trzech seminariów wskazanych nam przez sekretariat generalny w Rzymie (Madagaskar, Peru, Indie). Ta pomoc przybiera różne formy – od wsparcia indywidualnego, parafialnego, wspólnotowego, przez dar od polskich kleryków, młodych, którzy przyjmują sakrament bierzmowania, do nowożeńców, którzy proponują gościom wpłaty na Bukiet Misyjny zamiast kupowania kwiatów.
Zachęcam do szerszego poczytania o naszych inicjatywach na stronie www.missio.org.pl oraz na platformie Misjomat.org, na której znajdują się m.in. zbiórki na projekty, prowadzone w ramach tegorocznej 11. edycji AdoMiS.
WB: Serdecznie dziękuję za poświęcony czas.
MB: Ja też bardzo dziękuję. Przed nami wiele inicjatyw związanych z animacją misyjną – zapraszam do wypatrywania ciekawych propozycji w naszych mediach społecznościowych! Z Panem Bogiem.
Zobacz nasze inne aktualności