I czytanie: Dz 10, 34a. 37–43
Piotr przemawia w domu Korneliusza. Kim jest właściciel domu? Według 10 rozdziału Dziejów Apostolskich Korneliusz to rzymski oficer, setnik oddziału nazywanego kohortą italską. Jest nawróconym na chrześcijaństwo poganinem. Co ważne, Korneliusz wierzy w Boga, jeszcze zanim spotka Piotra apostoła, a to znaczy, że ma wiarę pierwotną, wiarę sprzed przyjęcia chrztu. Modli się, troszczy o ubogich, w jego szlachetnym wnętrzu doszukać się można cech proto-chrześcijanina. Nie będąc jeszcze ochrzczonym, już doświadcza ewangelicznej miłości, która przenika jego ducha, rozpala go i przyciąga. Ciekawe, że to Korneliusz wykazuje inicjatywę wiary i że to on zaprasza pierwszego papieża do swojego domu, nie odwrotnie. Piotr następnie, w bardzo podstawowym wymiarze, streszcza i ogłasza Ewangelię rodzinie setnika. Efektem Piotrowego przepowiadania jest jakby druga Pięćdziesiątnica i cały dom pobożnego Korneliusza zostaje poruszony działaniem Ducha Świętego. Piotr rozumiejąc dobrze poruszający efekt głoszenia Ewangelii, nie odmawia chrztu tak dobrym, wierzącym i przebudzonym duchowo ludziom (por. Dz 10, 44–48).
Jest to fakt niebagatelny, dom setnika bowiem to pierwsi chrześcijanie, którzy przychodzą do Kościoła, ale nie są z ludu Izraela, lecz ze świata pogańskiego. Nade wszystko jednak Korneliusz i jego bliscy to osoby o bardzo młodym, żywym, poszukującym Boga wnętrzu. Taka właśnie nieobojętna, ale bardzo gorliwa powinna być dusza każdego chrześcijanina. Ludzie ewangeliczni płoną światłem pośród ciemności. Są jak przestrzenie wypełnione sensem wobec trybunałów nicości. Albo tak, albo wcale nie są prawdziwymi ludźmi chrztu.
W tym to miejscu Piotr przemawia na temat zmartwychwstania. Mowa pierwszego papieża jest typem katechezy skierowanej do pogan, którzy nie znają dobrze ani żydowskiego, ani biblijnego kontekstu. Paschalne przemówienie Piotra jest więc możliwie jak najszersze, bogate w interpretację i wyjaśniające wszystkie szczegóły. Ponieważ słuchają go poganie, Piotr nie podkreśla tak bardzo wybraństwa Izraela, za to akcentuje powołanie wszystkich ludzi do wiary. Mówiąc o Jezusie, zdecydowanie mniej używa słowa Chrystus, a więcej posługuje się terminem Pan (gr. kyrios), religijnie bardziej zrozumiałym dla pogan wychowanych w kulturze i mentalności greckiej. Styl zamieszczonej tu katechezy nie jest podobny do sposobu pisania, jakiego używał Łukasz, autor Dziejów. Literacko jest to raczej Ewangelia dla pogan, którą spisał Marek. Można więc przypuszczać, że Łukasz nie interpretował tego tekstu, ale zamieścił oryginalną katechezę Piotra, tak jak apostoł rzeczywiście ją przepowiadał.
Mimo że pierwszy papież odnosi się do pogan, od razu powołuje ich na świadków wiary. Nie ma czasu na wątpliwości, na kalkulację, na nużące, intelektualne deliberacje. Oczekuje się wewnętrznej decyzji tu i teraz. Ludziom, którzy słuchają Piotra, zdaje się nie brakować argumentów, by naprawdę wierzyli w Jezusa. Dlatego używa wobec nich nazwy naocznych widzących, mówiąc „wiecie” (w. 37; gr. oidate – przejść przez jakiś naoczny cud, zobaczyć na własne oczy, doświadczyć wewnętrznie, być przekonanym, odnieść sukces w eksperymencie i mieć dowody w ręku). Wiara paschalna to nie przypuszczenia, to widzenie. Podstawą wiary każdego człowieka mają być nade wszystko czyny Chrystusa (gr. rxema – zbawcze fakty, które są tak samo wartościowe i noszą na sobie znak namaszczenia, jak i nauka Pana; w. 38). Jezus czynił dobro, za które został źle potraktowany (w. 39). Był namaszczony Duchem Świętym i mocą. Apostoł nawiązuje tutaj luźno do fragmentu Iz 61, 1.
Pan zmartwychwstaje dnia trzeciego, tak jak sam to podkreślał i zapowiadał. Jezus jest więc wiarygodny, sam siebie potwierdza, nikt nie ma powodu, aby być opieszałym w akcie wiary. Nikt nie ma argumentu, aby wątpić (w. 40).
Czy doświadczyłeś w swoim życiu wyraźnej, jasnej, bezpośredniej interwencji Boga? Masz wiarę żywą? Kiedy ostatni raz poruszyło się całe twoje wnętrze, wkraczając w Bożą obecność? Czy nie kalkulujesz, nie czekasz, nie rozważasz zbytnio, ale czynisz siebie autentycznym uczestnikiem i świadkiem wiary? Twoja dusza naprawdę cieszy się wiarą pełną entuzjazmu czy chorujesz może na duchową starość?
Zmartwychwstanie Jezusa stawia człowieka wobec konieczności jednoznacznego wyboru – radość w Chrystusie albo życiowa stagnacja.
II czytanie: Kol 3, 1–4
List apostoła Pawła do Kolosan przynależy do serii jego pism więziennych. Musiał zostać napisany przed rokiem 60, ponieważ z historii antycznej wiadomo, że miasto Kolosy w tym właśnie roku zostało zniszczone przez to samo trzęsienie ziemi, które starło na proch tak piękne osady jak Laodycea czy Hierapolis. Ponieważ Paweł nic nie wspomina o podobnej tragedii, można przypuszczać, że pisze list przed nadejściem dramatu, a więc przed rokiem 60. Wiedza antyczna przytacza ponadto fakt, że Kolosanie byli społecznością bardzo przesądnych ludzi. Mieli stanowcze przekonanie, że trzeba nieustannie obłaskawiać siły natury, aby stawały się przychylne celom i pragnieniom człowieka. Tak naprawdę chodziło o to, by pogańskie bożki, nieistniejące przecież naprawdę, służyły ludzkim zachciankom, podobnie próżnym jak cała mitologia. Tak magiczne podejście do spraw duchowych budziło w ludziach z Kolosów wiele lęku i uprzedzeń wobec sił natury. Kolosanie jednym słowem byli w większości osobami zabobonnymi.
Paweł pisze więc swój kolejny list z więzienia, bo pragnie ustrzec chrześcijan przed podobnie niską mentalnością religijną. Wiara w jakiś pogański zabobon i pójście za Chrystusem zmartwychwstałym to postawy sprzeczne, niedające się w ogóle pogodzić. Chrześcijanie nie mogą być pół na pół. Paktować z bożkami i oddawać cześć jedynemu Panu to irytująca sprzeczność. Kto już jest wskrzeszony w Chrystusie, nie musi się więcej lękać o spełnienie swojego życia doczesnego. Jezus zmartwychwstały wyjaśnia i sens wieczny, i usprawiedliwia doczesną sensowność ludzkich ścieżek, nawet jeśli są one bardzo zaplątane. Zatem chrześcijanin wierzący w Pana, który pokonał śmierć, nie musi zabiegać o kapryśną przychylność naturalnych sił. Każdy wierny życiu Chrystusa z pewnością spełni też dobrze swoje własne życie (w. 1). Trzeba tylko skupić się na prawdziwej, górnej, wysokiej duchowości chrześcijańskiej (w. 1–2; gr. dzeteo ano – wysoka myśl, a nie przyziemna, barbarzyńska, pogańska religijność).
Termin dzeteo był często stosowany w Grecji do opisu wiedzy filozoficznej, niezwykle szanowanej i podziwianej w świecie kultury helleńskiej. Filozofia to stan umysłu dla wybranych. Nie każdy mógł ją zgłębiać, nie każdy mógł nią żyć. Filozofia była uznawana za wyżej stojącą od religijności mitycznej. W swoim wywodzie Paweł zatem podkreśla, że Ewangelia to najwyższy z możliwych stanów ducha osoby ludzkiej. Stoi wyżej nawet niż każda szlachetna filozofia.
Jak reagujesz na wydarzenia – z ufnością w Panu czy ulegasz panice? Czy nie jesteś zabobonny mimo przyjętego chrztu? Praktykujesz rozumną duchowość czy jakiś rytuał o zabarwieniu chrześcijańskim? Masz w sobie głębię czy coś przeszkadza ci ją osiągnąć? Co czyni cię płytkim? Uznajesz swoje istnienie za sensowne, mimo błędów i trudności, a może zmagasz się z jego bezsensem?
Kto żyje na sposób paschalny, nie lęka się podstępnych pułapek, które straszą egzystencję bezsensem.
Ewangelia: J 20, 1–9
Ostatnie wersety wszystkich oryginalnych tekstów ewangelicznych opowiadają z różnych perspektyw o tym samym fakcie zmartwychwstania. Tekst Ewangelii w tradycji Janowej wpisuje się w całe bogactwo tych jakże ważnych dla chrześcijaństwa wspomnień, świadectw i opisów. Jaki jest ton opowieści paschalnej według czwartej Ewangelii? Wiedza zmartwychwstania jest zawsze osobistym doświadczeniem. Nie chodzi o naukę przyjmowaną z zewnątrz, lecz o wejście zdecydowaną duszą na terytorium Zmartwychwstałego.
Jan, który pierwszy dobiega do pustego grobu, decyduje się poczekać na Piotra. Kiedy ten wreszcie pochyli się i stwierdzi coś dotąd niebywałego, w przestrzeń zmartwychwstania wbiegnie również najbardziej umiłowany uczeń Jezusa. Jan wchodzi do wnętrza mogiły dopiero po Piotrze. Następnie widzi i wierzy (w. 8; gr. horao – świadomość, intuicja, uwewnętrznienie). Wzrok najmłodszego z uczniów oznacza stan poznania. Taka jest wiara Jana. To usilne i niezbicie uwewnętrznione przekonanie duszy, podparte dodatkowo faktami historycznymi. Piotr, który przekracza jako pierwszy granice grobu, widzi opadłe płótna oraz osobiste szaty Jezusa (gr. soudario), złożone w charakterystyczny sposób, tak jak robi to człowiek, który powstaje ze snu i odkłada starannie ubranie na bok (w. 6–7; gr. keimai – opadłe, jakby dalej nie mogły zniewalać martwego ciała Pana, które zostało uwolnione, wyszło z ubrania). Opadłe szaty są jednocześnie dowodem, że Chrystus je zostawił, złożył, takie tu bowiem jest użyte słowo. Sposób złożenia szat oraz miejsce ich przeznaczenia sugeruje, że ciało nie mogło być wykradzione, odarte z ubrania, lecz poruszało się samo z siebie, obdarzone autonomicznym, niezależnym, fizycznym, rzeczywistym ruchem.
Jan podaje trzech świadków tego, co w pierwszym spojrzeniu zobaczono w głębi grobu: Marię Magdalenę, jedną z kobiet stojących wcześniej u stóp krzyża (por. J 19, 25), dalej Piotra i samego siebie bez imienia, anonimowo. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że cała akcja rozpoznania faktu zmartwychwstania dokonuje się o świcie. W Palestynie, Judei i całej Ziemi Świętej poranek jest momentem szybkiego, gwałtownego przesilenia między światłem a ciemnością. Poranny wędrowiec nie zdąży nawet podnieść dłoni do czoła, by rzucić wzrok poza linię horyzontu, gdy zostaje przeszyty szybko i celnie słonecznymi promieniami. Uczniowie muszą teraz jasno widzieć, skoro wierzą Zmartwychwstałemu.
Co jest dla ciebie niejasne w chrześcijaństwie? Starasz się rozjaśniać wątpliwości w wierze? Jesteś świadom, że wiarę chrześcijańską trzeba nie tylko zgłębiać intelektem, zapamiętywać, lecz także kontemplować sercem? Studiujesz umysłem i modlisz się w ciszy serca? Znasz Ewangelię i widzisz ją w sobie? Czy coś nie zalega w tobie jak wielka połać ciemnych wątpliwości? Poruszasz się naprawdę w świetle wiary? Widzisz sens czy oślepłeś duchowo?
Ludzie poranka zmartwychwstania mają oczy pełne nowego, ciekawego blasku. Nikomu na świecie nie świecą się oczy tak, jak wierzącym chrześcijanom.
Zobacz nasze inne aktualności