Miałem przywilej zostać przyjętym do jednej z katolickich szkół średnich w parafii Ngora. Dzięki księdzu Lawrence, którego poznałem w tej szkole, po przygotowaniu katechetycznym otrzymałem sakrament bierzmowania.
Po jakimś czasie zostałem zaangażowany, aby służyć podczas Eucharystii. Ksiądz Lawrence w niektóre niedziele przyjeżdżał po mnie, abym służył przy ołtarzu podczas Mszy św. w szkołach, w których pełnił posługę kapelana. To sprawiło, że poczułem się uprzywilejowany i wszyscy w domu zaczęli nazywać mnie „ksiądz Patrick”. Po maturze wszystkie te wydarzenia skłoniły mnie do złożenia podania o przyjęcie do seminarium duchownego.
Pochodząc z ubogiej rodziny, stawiałem czoła wyzwaniom, z jakimi spotykają się dzieci z większości ubogich rodzin, zwłaszcza w sprawach związanych z edukacją i potrzebami osobistymi. Zdobywanie funduszy na szkołę, a później dzielenie się kosztami nie było łatwe dla naszej rodziny, co utrudniało mi życie na wszystkich poziomach nauki.
Kiedy byłem dzieckiem, musiałem pokonywać pieszo 12 km, aby dostać się do szkoły. Nie zapomnę dni, gdy budziłem się o 4.30 rano i wychodziłem do szkoły o 5.00, aby zdążyć na czas, czyli na godzinę 6.30.
Nie zapomnę też dni, kiedy głodowaliśmy, nie jedząc nic od rana do wieczora, gdy byliśmy w szkole. Próbowaliśmy piec słodkie ziemniaki, aby nosić je do szkoły na obiad, ale było to możliwe tylko w sezonie, kiedy je uprawialiśmy.
Kolejnym trudnym momentem była pora deszczowa, która stanowiła duże wyzwanie, ponieważ deszcz padał wcześnie rano, a czasem także wieczorem, kiedy wracaliśmy ze szkoły do domu. Mieliśmy problem, gdzie położyć książki, aby uchronić je przed zniszczeniem przez deszcz. W niektóre dni pioruny i grzmoty były zbyt silne, niektóre dzieci zostały śmiertelnie porażone przez piorun… Utrata przyjaciół była dla mnie trudnym doświadczeniem.
Kiedy zostałem przyjęty do seminarium, trudno mi było do niego dotrzeć, ponieważ znajdowało się bardzo daleko. Podróż wiązała się z pewnymi niedogodnościami, najtrudniejsze było ryzykowanie życiem na złych drogach.
Dziś dzieci i młodzież zmagają się z takimi samymi trudnościami, jakie ja miałem w dzieciństwie i w czasie studiów. Wciąż pokonują duże odległości, aby dostać się do szkoły, uczą się bez posiłków w szkołach, nie mają wsparcia finansowego, zwłaszcza w zakresie wymaganego czesnego za edukację.
To wszystko stanowi dla mnie wyzwanie i czuję, iż muszę coś zrobić dla naszych dzieci.
Proszę o modlitwę, aby moje plany pomocy młodym dziewczętom i chłopcom w dostępie do lepszej edukacji, wyżywienia, ochrony zdrowia oraz formacji do kapłaństwa i zakonnej zostały zrealizowane.
Wierzę, że moja pomoc i pomoc ludzi dobrej woli stanie się owocna. Jestem przekonany, że Bóg nigdy nie zamyka oczu na takie wołanie.
Ks. Patrick Ochela, dyrektor PDM w diecezji Soroti (Uganda)/pdm_pl
Email: patrickochela@gmail.com
Zobacz nasze inne aktualności