Informacje na temat sytuacji w Korei Północnej z portalu francuskojęzycznego Aide à l’Eglise en Détresse (AED)
Korea Północna
Sytuacja polityczna i prawna
Korea Północna w zasadzie odrzuca pojęcie wolności religii. Istnieje parę miejsc kultu chrześcijańskiego (jeden kościół katolicki i dwa protestanckie) i cztery świątynie buddyjskie w stolicy Pyongyang. Nie ma natomiast żadnych informacji o reszcie kraju. W sprawozdaniach osób, które miały możliwość odwiedzić ten kraj, podawane są różne liczby. (…)
Jedynym dopuszczonym kultem jest kult jednostki, tzn. przywódców z rodziny Kim, ojca i syna, uważanych za bóstwa. Obecnie na scenie pojawił się trzeci Kim – Kim Jong-un, syn Kim Jong-ila. Wszyscy trzej są wysławiani w literaturze północnokoreańskiej, muzyce popularnej, teatrze i kinie.
Obowiązująca w kraju wersja kalendarza gregoriańskiego, zaczyna się w roku 1912, w roku narodzin Kim Ir Sena, którego zabalsamowane zwłoki przechowywane są w mauzoleum w Pyongyang. W czasie wielkich demonstracji publicznych Kim Ir Sen i Kim Jong-il czczeni są przy użyciu górnolotnych i mistycznych terminów, które przypominają język religijny. W rzeczywistości oficjalna religia Korei Północnej jest formą idolatrii partii połączonej z panującą dynastią.
Rozpowszechnione prześladowania
W roku 2009 wielka liczba północnokoreańskich uchodźców potwierdziła istnienie obozów internowania lub reedukacji, choć rząd zaprzecza ich istnieniu. Szacuje się, że obecnie przetrzymuje się w nich od 150 tys. do 200 tys. osób, które poddawane są torturom, doświadczają gwałtów, poddawane są medycznym eksperymentom, przymusowej pracy, aborcjom i tajnym egzekucjom. Osoby zatrzymane z motywów religijnych doświadczają szczególnie okrutnego traktowania. (…)
Represje antyreligijne stały się jedną z cech charakterystycznych polityki rządu północnokoreańskiego od czasu podziału Półwyspu w roku 1953. Odtąd katolicy północnokoreańscy zaginęli bez śladu, począwszy od prałatów. Dla Watykanu są oni „nieobecni” i nadal oficjalnie figurują w Annuario Pontificio przypisani do lokalnych diecezji. Dla władz północnokoreańskich, które od początku lat 1980 odmawiają odpowiedzi na pytania dotyczące ich losu, są oni „w pełni obcokrajowcami”.
Przed wojną koreańską Kościół katolicki w tej części Korei liczył trzy diecezje: Pyongyang, Ch’unch’on i Hamhung oraz opactwo terytorialne w Tomwok, znajdujące się bezpośrednio pod jurysdykcją Stolicy Apostolskiej. W roku 1953, po zakończeniu wojny (faktycznie, a nie prawnie) i kiedy półwysep został podzielony na dwie części, Watykan powierzył administrację apostolską trzech diecezji północnokoreańskich trzem biskupom z południa. Jednak w Annuario Pontificio nie zostały zmienione nazwiska biskupów tytularnych. I tak dla diecezji Pyongyang – figuruje tam Francis Hong Yong-ho, urodzony w 1906 r., dziś zaginiony. Dla diecezji Hamhung nie podano żadnego nazwiska. Dla diecezji Ch’unch’on, której większa część znajduje się w Korei Południowej, znajdujemy nazwisko John Chang-yik. Jednak katolicy z północy uważają, że na tym stanowisku jest wakat.
Los biskupów północnokoreańskich jest rzeczywistym obrazem Kościoła tego kraju. W połowie XX wieku katolicy przedstawiali 30% populacji Pyongyang i 1% ludności pozostałej części kraju. W czasie wojny koreańskiej (1950-1953) wojska komunistyczne opanowały południe, zatrzymały i uwięziły misjonarzy, zakonników obcokrajowców oraz koreańskich chrześcijan, aby wymazać wszelki ślad chrześcijańskiej obecności. Na północy zatrzymani zakonnicy i kapłani zostali skazani na śmierć, a klasztory i kościoły zniszczone. W czasie wojny bp Patrick James Byrne, narodowości amerykańskiej, delegat apostolski w Korei, został zatrzymany, osądzony i skazany na śmierć. Wyrok nie został wykonany, ale biskup zmarł kilka lat później w obozie koncentracyjnym w następstwie złego traktowania i niedostatku.
Nie wiadomo, co stało się z chrześcijanami północnokoreańskimi w latach następnych. Szczególnie brak wiedzy na temat losu 166 kapłanów i zakonników, którzy pod koniec wojny znajdowali się na północy. Aż do początku lat osiemdziesiątych, urzędnicy północno-koreańscy pytani na ich temat, odpowiadali tylko: „Oni są całkowicie nieznani”.
Dzisiaj Kościół w Korei Północnej nie ma już duchowieństwa, a zatem nie sprawuje się tam kultu. Według rządowych danych, kraj liczy około 4 tys. katolików i 11 tys. protestantów. Jednak źródła AsiaNews podają, że jest tam jedynie 200 katolików i większość w bardzo podeszłym wieku. Wydaje się, że kościół katolicki Changchung w Pyongyang pełni rolę okna wystawowego dla reżimu.
Odkąd Kim Ir Sen przejął władzę, wspólnota chrześcijańska stała się obiektem bezwzględnych represji. Chrześcijanie są źle postrzegani – oskarża się ich o nielojalność wobec reżimu i utrzymywanie związków z Zachodem. Wierni praktykują w tajemnicy. Jeśli nakryje się kogoś na uczestnictwie we Mszy św. w miejscu niedozwolonym, to z pewnością czekają go więzienie, tortury, a nawet śmierć. Sam fakt posiadania Biblii może być powodem do skazania na karę śmierci. W dniu 16 czerwca 2009 r., Ri Hyon-ok, chrześcijanin w wieku 33 lat, został stracony za „puszczenie w obieg Biblii”, a członkowie jego rodziny zostali zatrzymani i osadzeni w obozie.
Postać biskupa Francisa Hong Yong-ho jest symbolem tej sytuacji. Wyświęcony na kapłana 25 maja 1933 r., a jedenaście lat później Pius XII mianował go wikariuszem apostolskim w Pyongyang i biskupem tytularnym Auzia 24 marca 1944 r. Wyświęcony został 29 czerwca 1945 r. przez bp. Bonifatiusa Sauera, współkonsekratorami byli: bp Hayasaka Irenæus i bp Paul Marie Kinama-ro.
Jan XXIII 10 marca 1962 r. podniósł wikariat Pyongyang do statutu diecezji, na znak sprzeciwu wobec polityki reżimu północnokoreańskiego. Jej pierwszym biskupem mianował bp. Hong Yong-ho, który stał się symbolem prześladowań katolików w Korei Północnej i w krajach komunistycznych. Jeśli żyłby do dziś, miałby teraz ponad 100 lat. Watykan nie wyklucza możliwości, że „wciąż jest uwięziony w obozie reedukacyjnym”.
Uchodźcy z Korei Północnej
Pomimo wszystko Kościół koreański nie traci nadziei. Licząc się z ewentualnym ponownym zjednoczeniem Półwyspu, katolicy południowokoreańscy organizują seminaria i grupy działania, aby pomóc swoim braciom z północy. Z tego punktu widzenia, uchodźcy z Korei Północnej, którzy mieszkają na południu, mogą być „pośrednikami ewangelizacji, pełnoprawnymi członkami naszego społeczeństwa i przyjaciółmi we współtworzeniu przyszłości” – powiedział bp Lucas Kim Woon-hoe, biskup pomocniczy Seulu, z okazji 12. spotkania zespołu biskupów do spraw pojednania narodu koreańskiego, któremu przewodniczy. Temat spotkania, które miało miejsce 22 listopada 2009 r. w Centrum Hanmaum w Seulu, brzmiał: „Saeteomin, pośrednicy Ewangelii”.
Po koreańsku saeteomin znaczy „uchodźcy, osadnicy”. Jest to pojęcie, przy użyciu którego Koreańczycy z południa opisują uchodźców północnokoreańskich, którzy uciekli spod reżimu i osiedlili się po drugiej stronie granicy. Z czasem, z powodu trudności z ich integracją termin ten uzyskał pejoratywną konotację.
Właśnie to chciał poruszyć bp Kim, kiedy powiedział: „Powinniśmy być świadkami tego, co się wydarzyło na północy. I nikt lepiej nie będzie mógł nam pomóc w tym zadaniu, jak nasi braci saeteomin, którzy mają taką samą godność jak my”. Ich sposób życia i historia „posłużą nam w wykryciu i przezwyciężeniu społecznych uprzedzeń, które ich otaczają i poczucia alienacji, którego doświadczają po przybyciu do Korei Południowej. Słuchając ich świadectw, uczymy się ich poznawać i przyjmować, w perspektywie roli ewangelizatorów, którą mogliby odegrać, kiedy Korea Północna stałaby się ponownie wolnym krajem”.
Powracając do sprawy liczby katolików w Korei Północnej, odnotujmy informację Agencji Zenit z 13 marca 2003 r.: „Według Stowarzyszenia rzymskich katolików koreańskich w Korei Północnej w kraju tym żyje 3 tys. katolików, którzy od czasu wojny koreańskiej (1950-1953) pozostają bez kapłanów, zakonników i kleryków”.
Zobacz nasze inne aktualności