20 niedziela zwykła | Rok B
I czytanie: Prz 9, 1–6
Chrześcijaństwu, które nie jest jedną z kolejnych dróg poszukiwania Boga przez człowieka, lecz jedyną religią objawioną w Chrystusie, nie grozi nigdy zideologizowanie. Poszczególnym ludziom może tak, ale nie Kościołowi, który w głębi siebie pozostaje wolnym, duchowym organizmem. Wewnątrz objawienia nie da się znaleźć wielu idei. W samym centrum stoi osoba Boga, którą człowiek poznaje, przyjmuje, kocha – w zasadzie innych założeń nie ma, nie będzie tym samym żadnej ideologii. Dowodem na to jest krótki, sześciowersetowy fragment z Księgi Przysłów, który rozpoczyna tej niedzieli medytację nad słowem Bożym. To jeden z wielu momentów biblijnych, bardzo znaczących, w którym bohaterką jest nie idea, lecz osoba Mądrości. Podczas modlitwy wewnętrznej nietrudno będzie więc utożsamić ją z samym osobowym Bogiem chrześcijańskiego objawienia.
Przesłanie pierwszego czytania – mimo bardzo bogatej symboliki – jest niezwykle proste: życie ludzkie może się skomplikować i tym samym zniekształcić, ale u jego początków zawsze stoi zamysł Mądrości. Jak wielu ludzi osądza Boga i gniewa się na Stwórcę z powodu trudnego życia, ran, dramatów lub porażek. Czy Pan obroni się przed osądami człowieka? Bez trudu. Na początku życia Stwórca zawsze proponuje człowiekowi logikę objawionej mądrości – konsekwencje postępującego z czasem istnienia to wybór ludzi. Każdy może ułożyć sobie życie zgodnie z pierwotnym, harmonijnym zamiarem Boga, ale może też żyć według swoich podniet, pożądań, chaotycznych impulsów. Wtedy dar życia zniekształca się, odbiegając od mądrego źródła i prapoczątku. Nie jest to winą Boga, lecz znakiem lekkomyślności człowieka.
W jakim kierunku prowadzisz darowane ci życie? Czy wiesz, czego chcesz od życia? O co na początku istnienia dogadałeś się ze Stwórcą? Czy pozostajesz wierny umowie?
Warto zauważyć bogactwo znaków, które mają wyjaśniać czytelnikowi sens Mądrości oraz jej znaczenie dla życia ludzi. Pierwszym jest obfitość. Pobitych zostaje wiele zwierząt, zastawiony stół, nie braknie chleba, a wino – zgodnie ze zwyczajem picia mieszkańców Wschodu – miesza się z wodą (w. 2). Trzeba pamiętać, że opisany tutaj przepych przede wszystkim symbolizuje bogactwo duchowe, dostępne dla każdego. Bóg mierzy inaczej zaistniałą rzeczywistość. Każda z Jego córek i każdy Jego z synów, niezależnie od tego, czy rodzi się w bogatym pałacu, czy w biednej dzielnicy Trzeciego Świata, ma wystarczająco ubogaconą darami duszę, by szczęśliwie pokierować swoim życiem. To dlatego tylu nieszczęśników przesiaduje na poduszkach sal tronowych i aż tylu wspaniałych osobowości ze slumsów trafia na uniwersytety. Bóg chce, aby człowiek brał z danego sobie przepychu życia – istnienie jest jedynym prawdziwym bogactwem ludzi, reszta dodatkiem.
Czy nie wierzysz w determinizm społeczny – że skoro urodziłeś się takim, to już takim musisz pozostać? Rozwijasz dar istnienia?
Co oznaczają inne symbole pierwszego czytania? Dom przypomina szkołę, a cała biesiada sposób nauczania, jaki proponuje Pan – to nie jest przykry egzamin lub zimny belfer z linijką w ręku, ale przyjaciele, którzy głowa przy głowie, spoczywając na uczcie, przekazują sobie pełną wiedzę o tajemnicy istnienia. Bóg wszystko, co potrzebne i konieczne, udostępnił ludziom – liczba siedem to biblijna doskonałość, kompletność lub pełnia (w. 1). Najważniejsze jednak jest to, dla kogo to wszystko. Pan zaprasza prostaczków (w. 4). Prostota nie oznacza tu ignorancji, bezmyślności lub braku kultury osobistej, ale jednolitość. Znów powraca wątek początku – na progu życia każdy człowiek ma białą kartę do zapisania w swojej głowie. Jeśli więc głupota skomplikowała komuś istnienie, trzeba całą siłą wracać do tego, o co chodziło w punkcie wyjścia.
II czytanie: Ef 5, 15–20
Trzeźwość jest wielką cnotą już w świecie przedchrześcijańskiej starożytności. Wartość trzeźwości pomaga żyć mądrością. Pijak, ktoś zamroczony alkoholem, skazuje się na wpływ głupoty – a więc może zmarnować sobie życie. Tym sposobem myślenia wyróżniali się od początku również chrześcijanie, którzy radykalnie odcinali się od pogańskich kultów. W Grecji bardzo popularnym rytem była religia dionizyjska. Na ceremoniach ku czci bożka Dionizosa ludzie upijali się do nieprzytomności, specjalnie tracili panowanie nad sobą, by oddać się następnie rozwiązłym aktom seksualnym. Było to czymś wstrząsającym z punktu widzenia chrześcijańskiej etyki. Uczniowie Pana, pozostając nawet w mniejszości, cenili czujność i jasność umysłu, aby stale oczekiwać powrotu Chrystusa.
Paweł z Tarsu wielokrotnie w swoim życiu delektował się fragmentami z Księgi Mądrości. Wie, jak łatwo głupota uwodzi ludzi oraz ile wysiłku trzeba włożyć, by roztropnie pokierować swoim życiem. W jednej chwili można zwariować lub zrobić coś głupiego, co naznaczy ludzką egzystencję na zawsze – mądrość z pokorą buduje się latami. Paweł Apostoł ma świadomość, że dla Kościoła nadeszły bardzo trudne czasy (w. 16). Dni są złe. Kto przyjmuje chrzest, nie spotka się z ulgą, lecz z wysiłkiem. Ile razy trzeba cierpieć z powodu cnoty i wyznawanej wiary? Ilu katechetów, biskupów, rodziców, sióstr zakonnych lub księży wieczorami płacze i tłucze głową o ścianę? Tylko Bóg to wie. Wtedy pod serce wkrada się pokusa łatwej ulgi – ogłuszenia się, sponiewierania zmysłów, spłukania stresu, pijaństwa. Paweł prosi chrześcijan, aby nie uciekali w uzależnienie od alkoholu (w. 18). To żadna ucieczka. Życie warto brać na własne barki, wówczas widać, że wszystko z Bogiem da się ponieść do przodu.
Unosisz ciężar życia czy wypada ci ono z rąk? Nie uciekasz przed problemami w uzależnienia?
Jest inny napój, jakim pociesza się duszę w strapieniu. Święty Paweł mówi o napoju Ducha Świętego (w. 18b–19). Wino, wyborny napitek, bardzo często w Piśmie Świętym oznacza słodycz działania Ducha Bożego w ludzkiej duszy. Kto upija się alkoholem do nieprzytomności, ten oddala się od rozumienia życia i rzeczywistości. Ten, kto wypełni się dobrym napojem duchowym – przeciwnie. Człowiek pod wpływem Ducha Świętego żyje jak wirtuoz istnienia. Pijak śpiewa i fałszuje, a wygląda to żałośnie. Wszyscy zatykają uszy i patrzą po sobie z niesmakiem. Człowiek duchowy intonuje mądry, harmonijny, pochwalny hymn na cześć Pana (w. 19–20), ponieważ zrozumiał sens życia, poskładał swoje dni. Radości i cierpienia zbiegły się w jedno i służą do roztropnego przeżywania istnienia, dopóki nie wygaśnie.
Ewangelia: J 6, 51–58
Trwa medytacja nad kolejnymi wersetami szóstego rozdziału Ewangelii św. Jana. Co więcej chce powiedzieć w nim Pan? Próżno myśleć, że chrześcijaństwo to jedna z filozofii albo nawet najlepsza z nich. Kościół zawsze uczył ponad wszystkimi szkołami rabinów albo filozofów. Jezus nie przystąpił do żadnego z antycznych stronnictw jerozolimskiej świątyni, ale żył życiem wędrownego kaznodziei. Nie chodzi więc jedynie o to, by dobrze przeżyć dar życia doczesnego. Ewangelia będzie skupiać ludzi wierzących na wieczności. To jest dopiero sztuka duchowości – by mądrze pokierować doczesnością i żyć w konsekwencji na wieki.
Żydzi myśleli z obawą i nabożnym szacunkiem o wieczności, bo tę rzeczywistość mogły oglądać jedynie oczy Boga. Tymczasem Chrystus w przepisanym dziś do medytacji fragmencie dobrej nowiny aż trzykrotnie podkreśla, że dar Jego Ciała – Eucharystia, zapewnia życie wieczne (w. 51; 54; 58). Słuchaczy Jezusa w tamtym czasie jeszcze bardziej wprawiał w konfuzję fakt, że Nauczyciel z Nazaretu z lekkością łączył życie doczesne z wiecznym. Dla Żydów jest nie do pojęcia, że wieczność uczniowie Chrystusa będą osiągać, jedząc prawdziwy chleb, który daje Pan (gr. alétxés – namacalny fizycznie, postrzegalny, widzialny, realny, czyli prawdziwy, nieuzgodniony przenośnie, w. 55). Jakby realia czasowe, przemijające otwierały swoje granice dla nieba, dla istnienia poza czasem i przestrzenią. Ciało i Krew Pana, zgodnie z Jego obietnicą, są prawdziwą nadzieją wieczności.
Czy wierzysz w zbawienie albo potępienie dusz? Jak starasz się o łaskę życia wiecznego? Czy zbawienie w Chrystusie na wieki stanowi dla ciebie praktyczne kryterium wyborów, których musisz dokonywać tu i teraz, za czasu doczesnego istnienia?
Powyższe zdania to nie tylko jedna z najważniejszych prawd wiary, czyli eucharystyczna obecność Jezusa w komunii świętej. Ewangelista Jan kontynuuje pedagogiczną myśl z Księgi Mądrości, że życie da się przeżyć szczęśliwie aż do progu wieczności – wyraża tę prawdę jednak w świetle wiary. Jak to rozumieć? Mądrość wieczna musi stać się miarą doczesnych wyborów, nie odwrotnie. Zbawienie nie może być ewentualnością, lecz kryterium postępowania każdego z chrześcijan. Wtedy ludzie unikną wielu dramatów, ran, upadków – jeśli przed każdym z doczesnych wyborów życiowych będą zdolni postawić sobie fundamentalne pytanie: czy i jak wpłynie to na zbawienie duszy, na jej życie wieczne? Kto lekceważy dar wieczności, ten natychmiast komplikuje sobie doczesność.
Zobacz nasze inne aktualności