„SAM – Szkoła Animatorów Misyjnych 1 stopnia – zaprasza chętnych do uczestnictwa w zajęciach” – taki post ukazał się na mojej tablicy na Facebooku. Kilka ruchów myszką, przeczytane treści i zrodziła się myśl: „To dla mnie. Jadę!”. Wakacyjna przygoda z Papieskimi Dziełami Misyjnymi w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, w sercu misyjnego Kościoła, rozpoczęła się 25 czerwca br.
Z radością powitałam ukazujący się mym oczom budynek CFM, w którym miałam spędzić cztery najbliższe dni w murach przesiąkniętych obecnością misjonarzy, modlitwą, doświadczeniem i opowieściami z całego świata. Towarzyszyło mi uczucie pełnego nadziei oczekiwania na otwarcie drzwi do świata konkretnej pracy misyjnej.
Elementy dekoracyjne, stoły nakryte materiałami z wzorami z różnych kontynentów, gabloty z misyjnymi eksponatami, sklepik z pomocami misyjnymi – tworzyły atmosferę miejsca. Podział uczestników na grupy, których nazwy odnosiły się do nazw kontynentów, przenosiły nas w wyobraźni we wszystkie strony świata. Msze święte w strojach charakterystycznych dla poszczególnych kontynentów pomagały wędrować myślą i sercem za tymi, których posyła tam Jezus i do trosk ich mieszkańców.
Życzliwość i fachowość, oddanie i gotowość do rozmowy czy pomocy organizatorów szkolenia sprzyjały dobrym relacjom. „Są dla nas”, „Zależy im na nas”, „Jesteśmy w tym powołaniu razem” – takie myśli potwierdzały sens przyjazdu. Powoli tworzyła się wspólnota ludzi, pozornie sobie obcych, a jednak złączonych Chrystusowym nakazem: „Idźcie i głoście!” czy posłaniem: „Oto Ja was posyłam”. W niektórych sercach rodziła się odpowiedź: „Oto ja, poślij mnie”.
Spotkania z zaproszonymi misjonarzami, zarówno duchownymi i świeckimi, którzy dzielili się swoim doświadczeniem pracy poza granicami naszego kraju, przybliżały specyfikę odległych krain i czyniły ten rodzaj powołania i posługi bliższymi, bardziej realnymi. Ponadto misjonarze, którzy właśnie wracali na urlop do Polski i zajeżdżali do CFM, byli na wyciągnięcie ręki i serca, a nie jest to codzienna możliwość.
Bogactwo wykładów, radość pracy w grupach, tematyka rozmów w kawiarence i podczas posiłków sprzyjały wymianie doświadczeń pracy w diecezjach czy zgromadzeniach.
W moim sercu pozostała ogromna radość i kolejne powody do wdzięczności wobec Boga: za to „misyjne serce” – Papieskie Dzieła Misyjne i Centrum Formacji Misyjnej, za powołanie do Kościoła, za życie i świadków wiary, których miałam szansę poznać.
W pokornej modlitwie proszę: błogosław im i nam, Panie. Nie daj mi tego zmarnować i prowadź swoją Miłością tam, gdzie sam chcesz.
Marzena Danowska
Zobacz nasze inne aktualności