Psalm 67
Niech wszystkie ludy sławią Ciebie, Boże!
1 Kierownikowi chóru. Na instrumenty strunowe. Psalm. Pieśń.
2 Niech Bóg się zmiłuje nad nami, niech nam błogosławi;
niech zajaśnieje dla nas Jego oblicze!
3 Aby na ziemi znano Jego drogę,
Jego zbawienie – pośród wszystkich ludów.
4 Niech Ciebie, Boże, wysławiają ludy,
niech wszystkie narody dają Ci chwałę!
5 Niech się narody cieszą i weselą,
że Ty ludami rządzisz sprawiedliwie
i kierujesz narodami na ziemi.
6 Niech Ciebie, Boże wysławiają ludy,
niech wszystkie narody dają Ci chwałę!
7 Ziemia wydała swój owoc:
Bóg, nasz Bóg, nam pobłogosławił.
8 Niechaj nam Bóg błogosławi
i niech się Go boją
wszystkie krańce ziemi!
***
Na dzisiejszą niedzielę Matka Kościół przepisuje swoim dzieciom, którzy pozostają wierni modlitwie myślnej nad słowem Bożym, ciekawy w treści, zwięzły, ale silny emocjami Psalm 67. Wszyscy komentatorzy sądzą, że nie ma on konkretnego autora. Wyszedł jakby z wnętrza ludu Bożego. Być może latami śpiewano najpierw poszczególne fragmenty utworu. Z czasem wspólny duch ludowej pobożności złożył je dokładnie w osiem wersetów, a tradycja wiary adoptowała harmonijnie, stopniowo do wnętrza liturgii – z początku starotestamentalnej, potem już na zawsze. Tak, bo Psalm 67 to pierwotnie zbiorowa, chórowa pieśń o nasyceniu dziękczynnym. Modlitwy spisane przez ogół wiernych są szczególnie przepełnione zmysłem wiary. Warto je bardzo docenić. Nie są wcale podobne do dekretów, wydawanych przez biskupie instytucje albo kurie. Są za to żywe, czasem bardzo prosto skomponowane, ale zawsze autentyczne, przesycone najbardziej podziwianym w ewangelii duchem Bożego dziecięctwa.
Czy cenisz wiarę prostą, ludową, przeżywaną zgodnie z tradycjami wiary Ludu Bożego? Jaką pobożność praktykujesz wewnątrz Twojego życia duchowego? Czy jest zdrowa i pogłębiona? Ty sam masz duszę prostą i szczerą w kontakcie z Panem czy może sztuczną albo wyniosłą?
Zgromadzenie izraelskie odmawiało Psalm 67 i śpiewało go szczególnie podczas święta Pięćdziesiątnicy. Jakie znaczenie miała ta uroczystość w Starym Testamencie? Najpierw był to dzień podziękowania za plony, za zbiory, za hojną obfitość wszystkich darów Stwórcy dla człowieka. Niech poganie widzą, jaką miarą Pan miłuje naród wybrany (w. 3). Stąd też pochodzi pierwotna nazwa tego dnia – szawuot, czyli świętowanie żniw, plonów, owoców ziemi. Ale wraz z biegiem dziejów, starotestamentalna Pięćdziesiątnica rozwija się i staje się także dniem Tory – Prawa, a więc duchowej mądrości, jaką Bóg ufnie zawierzył ludziom i jakiej nigdy nie krył zazdrośnie przed człowiekiem. Przeciwnie, Pan chciał się tym bogactwem z każdym podzielić. Uroczystość Pięćdziesiątnicy Żydzi obchodzili w pięćdziesiąt dni od wieczora świętej Paschy, regularnie, rokrocznie. Święto przypadało więc zazwyczaj na szósty lub siódmy dzień miesiąca zwanego siwan.
W jakie dary Pan Bóg Cię obficie wyposażył? Czy dary Stwórcy umacniają Cię na drogach mądrości? Czy wykorzystujesz je dla rozwoju siebie oraz innych? Czy nic nie marnujesz?
Psalm 67 zawiera powtarzający się werset, zapisany w formie refrenu, który brzmi jak mobilizująca zachęta: niech wysławiają Cię wszystkie ludy, Boże (w. 4 i 6). Dlaczego warto poświęcić większą uwagę na medytację wspomnianego tutaj refrenu? Ponieważ zawiera on myśl o uniwersalizmie zbawienia – Pan chce szczęścia wiecznego nie tylko jednego narodu, czyli Izraela, ale wszystkich plemion pogańskich. Nie zawsze jest to coś oczywistego w mentalności hebrajskiej, ani nawet potem katolickiej. Żydzi noszą w sobie dogłębne przekonanie o wybraństwie. I rzeczywiście miało ono miejsce – Pan obiera sobie lud izraelski za własność, wyprowadza go z niewoli egipskiej i obdarza terytorium Ziemi Obiecanej. Niemniej wybraństwo nie może być rozumiane ekskluzywnie w tym znaczeniu, że od tej chwili Żydzi stali się jedynymi posiadaczami zbawienia. Nie są depozytariuszami, lecz szafarzami, ministrami wieczności. Nie mają jej więc przywłaszczyć tylko sobie, lecz dysponować, rozdawać ludom, które nadal tkwią w wewnętrznej ciemności i nie znają Boga. Sens wybrania jest więc w istocie misyjny.
Na ile angażujesz się w misję dla zbawienia wszystkich ludzi? Czy o tym kiedykolwiek myślisz? A może sądzisz, że ewangelizacja to hobby małej grupy szaleńców, co wyruszają na krańce świata dla przygody? Dzielisz się z kimś darem zbawienia? Masz podobne pragnienie?
Dalej treść medytowanego dzisiaj utworu jasno wskazuje, na czym ma polegać misja wybranych wobec nieznających jeszcze żywego Boga. Bardzo ważne jest ukazanie im piękna i bogactwa zbawienia (z hebr. jeshuah – ratować, wybawić kogoś z opresji, uzdrowić z chorób, w. 3b). Ale jak to zrobić? Na czym może polegać misja zbawiania ludzi? Nie ma ona nigdy charakteru akcji, działania, przedmiotowej czynności. Nie, biblijne zbawienie – a można to wnioskować właśnie z formy czasownika używanego w tym wersecie psalmu – jest osobą, która sprawia cud wyzwolenia z choroby, z ucisku, z samotności. Ta intuicja wiary wejdzie głęboko w myślenie biblijnego człowieka, a swoją pełnię osiągnie potem w Nowym Testamencie i w Kościele katolickim.
Nawet samo brzmienie wyrazu ‘zbawienie’ jest bardzo podobne do imienia Zbawiciela – Jezusa. W chrześcijaństwie nie da się zdobyć albo nabyć zbawienia jak wartościowej rzeczy – za modlitwę, za ofiarę, za umartwienia, pielgrzymki czy posty – choć niektórzy tak właśnie niestety myślą. Im więcej hojnych aktów religijnych, tym łatwiej zdobyć wieczną nadzieję. Nic z tego. Życie duchowe jako zagrane akty pobożności jest szpetne, nie podoba się Bogu. Dlatego istotą będzie poszukiwanie Jezusa, w którego Osobie mieszkają źródła do zbawienia. Zaprzyjaźnić się z Panem, pokochać Go, widzieć w Chrystusie obrońcę i powiernika, szukać Jego woli na ludzkie życie – to oznacza znaleźć zbawienie. I to jest bardzo piękna droga katolickiej duchowości. Tylko więź nasyca duchowym pięknem i pociąga.
Twoja wiara to religijne mechanizmy czy nieutracalna więź z Chrystusem?
Co ciekawe, gdy ludzie znajdują osobowego Boga w Jezusie z Nazaretu i żyją z Nim aż do progu wieczności, odnajdując zbawienie, jednocześnie sami od Stwórcy przejmują więcej cech zdrowej osobowości. Można powiedzieć bardzo prosto, że kto zakochuje się w osobie Chrystusa, sam staje się bardziej ludzki. Wyrabia w sobie z czasem szlachetną osobowość i jest to również dokładnie opisane w innych wersetach rozważanego tej niedzieli Psalmu 67. Przyjaciele Boga będą tym samym radośni, weseli, a nie przygnębieni, rozgoryczeni i ponurzy (w. 5a). Duchowość smutku, pesymizmu albo utraty nadziei oznacza nabycie jakiejś fałszywej religijności. Ktoś praktykował wiele obrzędowych mechanizmów, lecz rozminął się z osobą Boga.
Czy świadoma przyjaźń z Jezusem uczyniła Cię w czymś piękniejszym, szlachetniejszym? Po czym to widzisz? Czy dzięki wierze jesteś bardziej solidnym człowiekiem?
Wreszcie, bliscy Jezusowi ludzie żywią nie tylko pozytywne emocje lub odczucia i afekty, lecz również budują w sanktuarium swojej duszy stabilne wartości. Uwaga skupia się na dwóch z nich. Kto spotkał Pana i zakochał się w Nim, jest sprawiedliwy (w. 5b) oraz bogobojny (w. 8b). To już nie tylko uczucia – to cnoty, czyli zakorzenione w woli ludzkiej, w umyśle i sumieniu stałe skłonności do dobrego. Życie wiarą to nie tylko pobożny entuzjazm, śpiewanie gospel i rozwijanie flag na scenach. Więź z Bogiem jako żywą i bliską Osobą nieodwracalnie podkreśla ludzkie wnętrze. Człowiek zmienia się, jego wybory poważnieją, on sam naznacza głęboki ślad w historii własnego istnienia oraz innych. To będzie chyba głównym przesłaniem krótkiej treści Psalmu 67 – Pan błogosławi człowiekowi wierzącemu, który Go szuka i spotyka. Utwierdza duszę w stabilności istnienia.
Zobacz nasze inne aktualności