W tygodniu Modlitw o Powołania Kapłańskie, Zakonne i Misyjne rozmawiamy o tym, jak dzisiaj wygląda sytuacja w seminariach.
„Mogę powiedzieć, że obecni kandydaci do kapłaństwa są zdecydowani na to, by je podjąć. W dużej mierze zdają sobie sprawę z trudności. Wiedzą, że nie jest to wybór tej drogi z braku lepszych pomysłów” – mówi w Rozmowie Stacji7.pl ks. prof. Stanisław Adamiak, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu i autor książki “Teologia Tolkiena”, którą wydała Stacja7.
W tygodniu Modlitw o Powołania Kapłańskie, Zakonne i Misyjne rozmawiamy o tym, jak dzisiaj wygląda sytuacja w seminariach.
POSŁUCHAJ >> “Ks. Adamiak o powołaniach: Nie ma co liczyć na to, że seminaria znowu się wypełnią”
Nie ma jednego obrazu polskiego kleryka. W naszym toruńskim seminarium zdecydowana większość kandydatów jest prosto po maturze, wiem, że w innych seminariach, czy w seminariach zakonnych jest inaczej – spora część kleryków jest po dłuższym samodzielnym życiu – zwraca uwagę ks. Stanisław Adamiak.
Mówi też, że większość kleryków przed wstąpieniem do seminarium była związana z Kościołem. Mogę powiedzieć, że obecni kandydaci są zdecydowani na to, by podjąć kapłaństwo. W dużej mierze zdają sobie sprawę z trudności i wiedzą, że nie jest to wybór jakieś drogi z braku lepszych pomysłów. Nie mówię, że tak było 20,30 lat temu, ale myślę, że szersza jest gama innych możliwości. W większości wstąpienie do seminarium jest efektem świadomego wyboru.
Gama motywacji jest bardzo szeroka. Są klerycy, którzy mówią, że od dzieciństwa chcieli być księżmi, ale są też klerycy, którzy byli gdzieś bardzo daleko od Kościoła i Pana Boga. Już jako dorośli mężczyźni przeżyli nawrócenie i po tym nawróceniu postanowili całkowicie służyć Panu Bogu w kapłaństwie – dodaje.
Jak formuje się ksiądz?
Ks. Adamiak w rozmowie zauważa, że mniejsza liczba kleryków pozwala na indywidualne podejście do każdego. Formacja intelektualna jest najbardziej widoczna i mierzalna. Wiadomo też, że trudno weryfikować postępy w formacji duchowej, czy ludzkiej. Trudno zrobić egzamin z rozmyślania, formacja duchowna jest przede wszystkim w rękach ojców duchownych. Na pewno wielką zmianą w seminariach jest to, że jest mniej kleryków, co pozwala na większe zindywidualizowanie, więcej rozmów z ojcami duchownymi – kładziemy na to duży nacisk.
Formacja ludzka przejawia się w najróżniejszych aspektach. Od wykonywania prac w seminarium, czy poza nim, ale też bycie we wspólnocie. Określenie wspólnota seminaryjna, to nie jest abstrakcja – razem się mieszka, modli, spożywa posiłki, uczy, pracuje, uczy i to jest jeden z najsilniejszych elementów tej formacji – oddziaływanie kleryków na siebie nawzajem – zwraca uwagę.
Podkreśla także dużą rolę ojców duchownych, którzy nie biorą udziału w decyzjach dotyczących poszczególnych kleryków. To, co dzieje się we wnętrzu każdego kleryka, to wie przede wszystkim ojciec duchowny, on ma zamknięte usta w sprawie dopuszczania kleryków do święceń. Ojciec duchowny jest kimś, do kogo klerycy mogą iść w absolutnym zaufaniu. Cokolwiek powiedzą, to nie będzie to miało wpływu na ich dalsze losy w seminarium i na to, czy zostaną księżmi, czy nie. To zaufanie daje szerokie pole do formacji.
Czy mamy spadek powołań?
Odpowiadając na pytanie o statystyczny spadek powołań zauważa, że może on wynikać malejącej liczby wierzących. W liczbach bezwzględnych na pewno jest spadek. Oczywiście mamy też spadek demograficzny potencjalnych kandydatów. W ogromnym przybliżeniu można powiedzieć, że dziś jest mniej maturzystów niż w czasach, kiedy ja wstępowałem do seminarium. Gdyby dzisiaj było tyle samo kleryków, to proporcjonalnie powołań byłoby dwa razy więcej. Nie ma co liczyć na to, że seminaria z powrotem wypełnią się tak, jak choćby w latach 90. (…) Trzeba też się zastanowić, czy powołania z lat 80 i 90, to była norma i czy to nie jest tak, że teraz wracamy do stanu z lat 60 i 70. Myślę też, że powołania są proporcjonalne do liczby wierzących. Powinniśmy się martwić nie tyle spadkiem powołań, co spadkiem liczby wierzących – mówi.
Trudne wyjście z seminarium
Ks. prof. Adamiak zauważa też, że trudny dla młodych księży może być moment wyjścia z seminarium i przejście do pracy na parafii. Seminarium jest wspólnotą formacyjną, gdzie większość rzeczy robi się wspólnie. Bycie z innymi jest czasem kłopotliwe, ale myślę, że częściej jest wsparciem. Po przejściu na parafię tego nie ma. Często proboszczowie starają się tworzyć taką wspólnotę, ale z samej natury tego kapłaństwa diecezjalnego – ono jest dosyć indywidualne. Sama struktura obowiązków na parafii czasem utrudnia nawet wspólny posiłek. Na pewno dla młodych księży przeskok z życia wspólnotowego do bardzo indywidualnego życia na parafii może być bardzo trudny – stwierdza.
źródło: stacja7.pl, fot. YouTube
Zobacz nasze inne aktualności