Psalm 138
Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu
1 Będę Cię sławił, Panie, z całego mego serca,
bo usłyszałeś słowa ust moich:
będę śpiewał Ci wobec aniołów.
2 Oddam Ci pokłon ku Twemu świętemu przybytkowi.
I będę dziękował Twemu imieniu
za łaskę Twoją i wierność,
bo wywyższyłeś ponad wszystko
Twoje imię i obietnicę.
3 Kiedym Cię wzywał, wysłuchałeś mnie,
pomnożyłeś siłę mej duszy.
4 Wszyscy królowie ziemi będą Ci dziękować, Panie,
gdy posłyszą słowa ust Twoich;
5 i będą opiewać drogi Pańskie:
«Prawdziwie, chwała Pańska jest wielka».
6 Prawdziwie, Pan jest wzniosły i patrzy łaskawie na pokornego,
pyszałka zaś dostrzega z daleka.
7 Gdy chodzę wśród utrapienia,
Ty zapewniasz mi życie,
wbrew gniewowi mych wrogów;
wyciągasz swą rękę,
Twoja prawica mnie wybawia.
8 Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, na wieki trwa Twoja łaska,
nie porzucaj dzieła rąk Twoich!
***
Psalm 138 należy do ostatniej części Księgi Psalmów i stanowi jej faktyczne zwieńczenie. Wszystkich utworów w tym zwoju jest 150, zatem ten ustawiony pod koniec kodeksu musi wskazywać treścią na jakieś podsumowanie bądź finalizowanie tematyki całości. Tradycja żydowska mówi, że autorem Psalmu 138 jest król Dawid, lecz bardziej współczesne badania biblijne przesuwają granice kompozycji tekstu znacznie poza panowanie Dawidowe. W swej istocie tekst jest hymnem dziękczynnym. Za co? Za jakie wydarzenia, fakty albo dary dziękuje Stwórcy bohater utworu? Motywem uwielbienia jest ocalenie. Ów człowiek musiał znajdować się w jakichś wielkich trudnościach, z których po ludzku nie było już wyjścia, ale rozwiązanie znalazła mądrość Pana. Nie należy więc poddawać się, kiedy odpowiedzialni za coś urzędnicy rozkładają ręce. Ludzie mogą nie widzieć już rozwiązania. Wtedy dla człowieka wierzącego pozostaje jeszcze najwyższa instancja pomocy – sam Bóg. Kto w Nim pokłada ufność, nigdy nie będzie zawiedziony.
Czy doświadczyłeś w życiu sytuacji, kiedy otaczający cię ludzie nie wiedzieli, jak wyjść z tarapatów? Co czułeś, co myślałeś, jak reagowałeś? Czy kiedyś zawiodłeś się na człowieku – jaki był tego efekt w twoim wnętrzu? Zwróciłeś się bardziej ku Bogu czy żyjesz pusty i rozgoryczony?
Całość rozważanego dzisiaj psalmu ma jakby dwie części. W pierwszej dominuje dziękczynienie za ocalenie, a w drugiej, która zaczyna się wraz z czwartym wersetem, opisana została cnota ufności. Ale najpierw bohater Psalmu 138, podnosząc wysoki głos dziękczynny, zwraca się twarzą do przybytku, a następnie oddaje pokłon (w. 2). To bardzo znaczący gest dla mistyki Wschodu i nie wolno go ominąć w modlitwie wewnętrznej. Wyraża posłuszeństwo, które dla chrześcijan będzie ważnym źródłem dziękczynienia. Są ludzie, którzy szukają bóstwa jedynie po to, by jego magiczna, nadludzka siła dokonała tego, czego człowiek pragnie, a czego nie mogą zagwarantować mu potęgi i układy doczesności. To jest myślenie religijne, ale naznaczone wciąż piętnem pogaństwa. Religijność naturalna wplątuje bóstwo w labirynt doczesności, bo idol, bożek to jednak ktoś z tego świata, jedynie nieskończenie silniejszy. Chrześcijaństwo całkowicie zerwało z podobną mentalnością. Bóg wie lepiej, co jest potrzebne ludziom, bo jest im bardziej życzliwy niż oni sami sobie. Owszem, można i trzeba Go prosić, ale modlitwa prośby jest raczej formą współpracy, a nie zdobywania boskiej siły dla ludzkich planów. Nawet jeśli Pan nie zechce zaspokoić wszystkich pragnień człowieka albo odpowie na prośbę zupełnie inaczej, chrześcijanin pozostaje w postawie pokłonu. Uznaje tym samym, że Stwórca wiedział lepiej. Dlatego posłuszeństwo musi poprzedzać dziękczynienie, by nie dziękować w modlitwie tylko za to, co chciało się od Boga uzyskać, lecz za wszystko: za dary, które dał Stwórca, za plan życia, który nie ludzka siła, ale sam Bóg zaproponował.
Modląc się, skłaniasz swoją duszę na Wschód? To znaczy, jesteś posłuszny wobec Boga czy roszczeniowy? Czy nie opuściłeś kiedyś Pana tylko dlatego, że nie spełnił twoich pragnień? A może jeszcze jesteś przy Nim, ale zawiedziony w duszy, daleki, oficjalny, bo Stwórca poprowadził cię inaczej, niż się spodziewałeś?
Pokłon pełen posłuszeństwa oddawany jest w stronę tajemniczego przybytku. Warto w tym momencie modlitwy postawić sobie jednak pytanie: Jaki przybytek ma na myśli orant z Psalmu 138? Zapewne wspomina ołtarz ze świątyni jerozolimskiej. To był zawsze istotny punkt odniesienia dla żydowskiej duszy w modlitwie. Nawet kiedy wrogowie Izraela zniszczyli świątynię, Hebrajczycy wznosząc dusze ku Panu, mieli jej ołtarze w pamięci. Świątynia jest osią żydowskiej tożsamości. Jednak wcześniej autor psalmu wspomina o śpiewaniu hymnu na chwałę Boga w obecności aniołów – istot niebiańskich (w. 1). Zatem aż w niebie słychać jego modlitwę. Bohater psalmu używa tutaj specyficznego zwrotu, który tłumaczony z hebrajskiego znaczy: „Cudem Twojej łaski rozszerzyłeś moje gardło!”. Jest to symbol modlitwy potężnej, stanowczej, gwałtownej i ufnej – taki sposób modlenia się zdobywa niebo i jest bardzo miły Bogu. Ludzie modlą się z różnym nastawieniem duchowym. Czasem chodzi niestety tylko o legalizm – lepiej odmówić jakąś formułę, żeby mieć Boga po swojej stronie i nie wywołać Jego gniewu. Albo o własną doskonałość – ktoś nie zaśnie, dopóki nie odmówi wszystkich formuł modlitewnych według schematu, który sam sobie ustalił. A gdy je odprawi, zasypia w poczuciu moralnej doskonałości. Jest modlitwa zanoszona przed Stwórcę bez większego przekonania, jakby dusza wygasła w człowieku. Ale tutaj psalmista uczy czegoś przeciwnego – jeśli modlić się, to z siłą, podnosić ducha, nie ustawać. Można zatem wyobrazić sobie w modlitwie wewnętrznej w tym miejscu przybytek najwyższy – ołtarz niebiański przed samym obliczem Pana, do którego dociera potężny głos ludzkiej modlitwy. To zarazem szczyt oracji, na jaki człowiek może wznieść swoją duszę w doczesności.
Na jakim poziomie rozwoju jest twoja modlitwa? Z jakiego powodu się modlisz – formalnie czy szczerze? Chodzi o Pana Boga czy o spełnienie powinności? Czy nie stawiasz się do modlitwy w jakiejś sprawie z duszą upadłą, zgnębioną, przygniecioną? Twoja modlitwa ma rzeczywistą moc? Dociera do samego nieba?
Druga część psalmu zmienia kontekst i wprowadza dobrze przemyślany kontrast. Z wiecznego majestatu niebiańskiego uwaga zostaje przeniesiona na doczesnych władców. Będzie to bardzo pouczające doświadczenie. Bo królowie tego świata też mają swoje przybytki, ale w niczym nie są one równe ołtarzowi Pana (w. 4). Czasem jakiś polityk usiłuje wznieść sobie prawdziwe sanktuarium, zbiera wyznawców, żyje i działa jak bożek. Fanatycy zaś oddają mu pokłon. Tak oto królestwom ziemskim zagraża pycha, która przyciąga szczególny gniew Boga. Stwórca z niechęcią patrzy na wyniosłego i nie będzie błogosławił jego planom, choćby malował je w kolorach postępu, rozwoju czy wspólnego dobra. Pycha w swej istocie będzie ubóstwianiem człowieczeństwa lub poszczególnych ludzkich jednostek – tym samym oznacza bałwochwalstwo. Idolatria to jeden z najpoważniejszych grzechów i schorzeń duchowych, o jakich wspomina się w Biblii. Dusza pokorna zaś zyskuje błogosławieństwo od Boga (w. 5–7). Być może prawdziwa pokora możliwa jest wtedy, gdy ktoś boleśnie doświadczy własnych ograniczeń i zawiedzie się na sobie. To bolesne doświadczenie nie jest wcale przeciwne przykazaniu miłości, bo gdy umiera egoizm, powstaje wielkie miejsce na miłość.
Czy nie wynosisz jakiejś doczesnej potęgi ponad Boga lub piękna ludzkiego ponad piękno Stwórcy? Czy nie ma w tobie jakiejś pasji silniejszej od wiary?
Na koniec warto poświęcić nieco miejsca w modlitwie myślnej, koncentrując uwagę na szczególnym zdaniu, które bohater psalmu wypowiada w ósmym wersecie całego tekstu. Stanowi ono zarazem sumę przekazu wyrażonego w tym hymnie. Psalmista powie coś poruszającego. Wyzna, że jest pewien, iż Pan za niego wszystkiego dokona (w. 8). Ale w jakim sensie? Przecież nie jest to nawoływanie do pasywności, do biernej postawy w życiu. Bóg stwarza każdego człowieka z ogromnym potencjałem i wolą Stwórcy jest rozumne, dobre korzystanie z tego. Nie, w tak mocnym zdaniu psalmiście nie chodzi o życie mierne, bez twórczości, obojętne. Osoba ludzka nigdy dla Boga nie jest marionetką. Chodzi tutaj o wyrażenie miłości i o zawierzenie. W wielu innych miejscach biblijnych Stwórca bierze stworzenie na siebie, na własne ryzyko, na swoje ramiona – bo nikt tak nie kocha człowieka jak Bóg. A ludzie odpowiadają Mu na to nie tyle afektami, które są ulotne, ile bezwarunkowym oddaniem się. Zaufanie jest bardzo trudne, bo opiera się na lojalnych dowodach. Wiara prowadzi więc w końcu do zaufania w postaci zawierzenia, kiedy dusza nie ma wielu danych uczuciowych, by ufać. Mimo to lgnie do Boga w ciemności.
Zobacz nasze inne aktualności