I czytanie: Wj 17, 8–13
Księga Wyjścia to wielki epos o wolności Izraela odnajdywanej w Bogu i o wyzwoleniu ludzi z rąk okrutnego Egipcjanina. Medytowany dziś rozdział siedemnasty wypełnia się jednak niespodziewanie płaczem Żydów. Co jest powodem ich rozpaczy, skoro Bóg jest obrońcą i zwycięzcą?
To Bóg podtrzymuje ramię Mojżesza w walce (w. 11–12), a Mojżesz z rozmysłem używa tej samej laski, którą posługiwał się w spotkaniu z faraonem egipskim. Ten znak, wcześniej już zwycięski, dodaje patriarsze odwagi. Dodatkowo Mojżesz wspina się na wysoką górę. Chodzi o to, by na siebie wziąć ciężar walki, by być widocznym dla wojowników i całego ludu. Mojżesz pragnie, aby walczący Żydzi widzieli go i umacniali się na duchu.
Czy jesteś odpowiedzialny i waleczny, czy schowany i wycofany? Zmagasz się odważnie czy wolisz, żeby inni za ciebie stoczyli najważniejsze walki? Jakie znaki zwycięstwa Boga już nasz ze swojego życia? Zachowujesz je w pamięci z nadzieją? Czego chwytasz się w chwilach zmagania? Na czym się opierasz, gdy trzeba iść w bój?
Mimo to Izraelici, ogarnięci irracjonalnym lękiem, pogrążają się w tchórzliwym płaczu i lamentacji. Ostatecznie w zakończeniu tej pełnej napięcia historii Jozue pokonuje Amalekitów. Nie robi tego jednak dzięki ludzkiej odwadze, ale opierając się jedynie na ramieniu Boga (w. 13). Bitwa pod Refidim to pierwsza wzmianka o Jozuem, który od tej chwili stanie się wybitnym, dzielnym i doświadczonym dowódcą Izraela. Jozue rodzi się w walce z Amalekitami, mimo że to plemię – wywodzące się korzeniami od dzikiego, biblijnego Ezawa – ma złą opinię i uchodzi w Piśmie Świętym za barbarzyńców oraz złodziei. Amalekici to nomadzi, wędrownicy, którym nie zależy na niczym stałym. Regionem ich działalności było Kadesz, miasto wyizolowane, położone daleko od wszystkich innych miast. Jozue tymczasem broni Ziemi Obiecanej, dobrze wie, o jaką wartość walczy. Zwycięstwo pod Refidim to pierwsza święta wojna Żydów i zarazem pewne doświadczenie, jak mocny jest Bóg, który wywiódł ich z niewoli egipskiej.
Człowiek musi przejść przez pole walki, aby naprawdę doświadczyć, jakim wyróżnieniem jest służba pod sztandarem Boskiego Dowódcy.
II czytanie: 2 Tm 3,14–4,2
Jako drugie źródło modlitwy wewnętrznej – kontynuując ten sam, bardzo osobisty list Pawła, mistrza do ukochanego ucznia Tymoteusza – Matka Kościół daje dziś kolejne rozdziały drugiej części świadectwa i osobistych przemyśleń wybitnego apostoła, który stara się umocnić dopiero co rozpoczynającego swoją posługę młodego biskupa Koryntu.
Paweł więc wobec Tymoteusza jest tym, kim wobec Jozuego był Mojżesz w pierwszym czytaniu. To z tego powodu apostoł prosi młodego biskupa, by nie spuszczał oczu ze swoich nauczycieli, a więc by ich nie zapominał. Dzięki temu wytrwa (gr. menein – stałość, zakorzenienie, upór w jednej pozycji, zastygnięcie, przeciwieństwo niepewnego włóczenia się) (w. 3,14). Tymoteusz ma swoich duchowych mistrzów, widzi ich, może ich naśladować, tak jak walczący Jozue widział podniesione ręce Mojżesza na wzgórzu Refidim.
Kto jest twoim mistrzem? Kto cię umacnia w trudnych chwilach? Z kim rozmawiasz, przed kim umiesz się otwierać? Czy nie zostajesz sam na polu walki? Czy umiesz prosić o wsparcie? Jozue stał się znakomitym dowódcą wojsk izraelskich, a Tymoteusz ma się stać wodzem duchowym dla ludu (w. 4,2).
Niniejszy tekst jest podsumowaniem całego testamentu Pawła z Tarsu, jaki wypowiada on na piśmie wobec Tymoteusza. To dlatego pojawia się tu tak jasne stwierdzenie o natchnieniu wszystkich ksiąg Pisma Świętego i całego Słowa Bożego bez wyjątku (w. 3,16). Pismo Święte będzie dla Tymoteusza narzędziem nauczania mądrości (gr. sofidzo – wstęp do poznania, wprowadzenie kogoś w sztukę mądrości). Mojżesz podczas walki pod Refidim trzymał w ręku laskę jako znak jego nadziei na sukces, a Tymoteusz podczas walki duchowej za takie samo narzędzie będzie miał w ręku Słowo Boga.
Nie wolno zapomnieć, że w chrześcijaństwie Słowo Boga to nie przedmiot, ale żywa Osoba Jezusa Chrystusa. To Chrystusem walczy każdy, kto naprawdę wierzy.
Ewangelia: Łk 18, 1–8
Łukasz jest ewangelistą oryginalnym, pamięta bowiem zdarzenia, które nie występują w żadnym innym tekście Nowego Testamentu. O danej przypowieści można często wyczytać jedynie z jego tradycji. Tak też jest w przypadku zdarzenia z medytowanego dziś 18. rozdziału Łukaszowego tekstu.
W historii opisany jest kontrast dwóch postaci – wdowy i sędziego. Społecznie słaba wdowa, niebywale jednak wytrwała, pokonuje pozornie umocowanego na wysokim stanowisku sędziego, który ulega, słabnie (w. 2–3). Taka powinna być dusza prawdziwego ucznia ewangelii. Być sędzią oznacza przecież pełnienie bardzo ważnej funkcji społecznej. Sędzia nie może ulegać zniechęceniu, nie może skupiać się na tym, jak wiele piętrzy się przed nim trudności, nie może też lękać się nieuczciwości. Wszystko to zdaje się przeżywać właśnie bohater dzisiejszej Ewangelii – jest to człowiek załamany wewnętrznie. Gdyby nie wdowa, nie powróciłby do godnie pełnionej, tak istotnej funkcji sędziego, a może nawet sam uległby w końcu korupcji. Wdowa wydobywa go z dna.
Jaką ważną funkcję wykonujesz? Czy wiesz, że to, co robisz, ma znaczenie? Czy nie ulegasz zniechęceniu wobec licznych przeciwności? Jesteś świadom, że działania wielkiej wagi z pewnością napotkają opór? Czy mimo to potrafisz wytrwać, podnieść się i działać dalej?
Tekst ten w istocie ma prowadzić modlącego się nim człowieka od postawy wdowy do stałej postawy duszy ewangelicznej. Widać to wyraźnie w dwóch obrazach. Po pierwsze, już na początku medytowanego fragmentu, jeszcze przed wprowadzeniem czytelnika na scenę wydarzenia, Jezus zaznacza, że uczeń ewangelii nie ustaje, nie zatrzymuje się w modlitwie (w. 1), stale napiera (gr. pantote – nie zadowalać się niczym poza stuprocentowością, iść na całość, brać wszystko). Na ile procent żyjesz, działasz i pracujesz? Po drugie, widać to w orężu, jakie dobiera wdowa, by pokonać ospałego sędziego (w. 4) – ona go po prostu zadręcza (gr. hypopiadzo – napierać, nacierać, nalegać, być natarczywym, obcesowym).
Oczywiście Jezus tę postawę odnosi nie do osobistych zachowań czy nawyków, nie do kultury ludzkiej, ale do siły ducha, który nie zna żadnej przeszkody, jest solidny i wytrwały w walce. Wie, dokąd zmierza i czego chce. Tak właśnie zmagali się Mojżesz i Tymoteusz. Tak o wielkie rzeczy zabiega prawdziwy naśladowca ewangelii.
Zobacz nasze inne aktualności